wtorek, 27 lutego 2018

Od Genevieve do Lucasa

Od kilku dni trzymał mocny mróz. Śnieg zasypał praktycznie cały las. Zauroczona tym pięknym krajobrazem wybrałam się na przechadzkę. Uwielbiałam zimę, od kiedy byłam szczenięciem. Najlepsze wspomnienia z dzieciństwa dotyczyły właśnie zimy. Do mojej głowy przybiegły piękne chwile dzieciństwa, podczas których rzucałam śniegiem lub ślizgałam się na zamarzniętych jeziorach. Nagle do głowy wpadł mi genialny pomysł. Lodowisko! Nie zastanawiając się długo pobiegłam w stronę jeziora. Nie było to zbyt daleko, więc w mgnieniu oka znalazłam się na miejscu. Widok zamarzniętej wody i ośnieżonych drzew dookoła zachwycił mnie swym pięknem. Poczułam się zupełnie beztrosko i spokojnie. W końcu zorientowałam się po co tutaj przyszłam. Ostrożnie postawiłam jedną łapę na lodzie sprawdzając czy nie załamie się pod moim ciężarem. Tafla okazała się być dość gruba, więc powoli weszłam na lód. Po chwili ślizgałam się w najlepsze. Dość często nogi odmawiały mi posłuszeństwa i lądowałam na brzuchu, mimo to wciąż chichotałam, jak małe dziecko. Ta chwila mogła trwać wiecznie. Nagle usłyszałam szmery, dochodzące zza krzaków. Niespokojnie rozejrzałam się dookoła, jednak nikogo nie zauważyłam. Niespodziewanie usłyszałam trzask pod swoimi stopami. Lód zaczął powoli pękać. Przerażona obserwowałam kolejne pęknięcia na tafli. Próbowałam powoli zejść z lodowiska, jednak lód pękał coraz bardziej. Stałam jak sparaliżowana. Czy nadszedł mój koniec? Lód załamał się pod moimi stopami. W ułamku sekundy przed oczami, niczym film, przeleciało całe moje życie. Wpadłam do lodowatej wody. Próbowałam wydostać się na powierzchnie jednak byłam zbyt słaba. Traciłam powoli świadomość. Ostatnie co pamiętam, to silne łapy wyciągające mnie z wody.

Lucas? Co ty na to?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz