Aron był strasznie szarmancki i kochany. Coś czuję, że nie będę żałować swojego wyboru... Uśmiechałam się delikatnie za każdym razem gdy nie komplementował. To było słodkie...
Po dopasowaniu kryształów w naszą jaskinię oboje stwierdziliśmy, że pora wybrać się na spacer. Tak więc ułożyliśmy się pod jednym ze świerków. Mimo, że leżeliśmy na zimnym śniegu, to nie żałowałam niczego. Mogłabym tak spędzić wieczność wtulona w jego ciepłe futro.
Westchnęłam z rozkoszy przymykając powieki. Mogłabym tak spędzić wieczność...
Nagle Aron gwałtownie się poderwał. Z początku lekko wystraszona również wstałam.
I nim zdążyłam dobrze ogarnąć sytuację, oberwałam śnieżką prosto w twarz. Uśmiechnęłam się zadziornie.
- Aron! - pisnęłam ze śmiechem.
Z oddali słyszałam jego głośny chichot.
- Zemszczę się! - wrzasnęłam chowając się za drzewem.
Że też musiałam mieć czarne futro... Byłam bardzo łatwym celem, ale mimo to cały czas lepiłam śnieżki i rzucałam nimi gdzie popadnie. Aron też we mnie trafiał, ale ja nie pozostawałam mu dłużna.
W końcu po kilku minutach stało się dziwnie spokojnie. Ku mojemu zdziwieniu basior zakradł się do mnie od tyłu i porządnie natarł mnie śniegiem. A że stałam akurat pod drzewem, które całe było skąpane w śniegu to wszystkie te białe płatki spadły na nas tworząc zaspę ze śniegu pod nami.
Zaśmiałam się serdecznie i przykryłam Arona jeszcze większą ilością śniegu.
- Do twarzy ci. - zaśmiałam się puszczając mu oczko.
Aron? :3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz