***
Otwarłszy oczy, wpierw dostrzegłam Jaka siedzącego w kącie pomieszczenia, zaraz potem Claudię i Anarię, które z kolei przycupnęły przy wejściu do nory. Przez długą chwilę leżałam w milczeniu, zastanawiając się, co ja tu właściwie robię. Nieoczekiwanie do środka wszedł jeszcze ktoś.- Bella?... - delikatnie uśmiechnęłam się pod nosem, słysząc znajomy głos.
Wszyscy znaleźli się obok mnie.
- C-co się stało?... - wyjąkałam spoglądając na nich z zakłopotaniem.
- Niczego nie pamiętasz? Jasper cię zaatakował... - zaczęła tłumaczyć siostra, ale mama weszła jej w słowo.
- Zostawimy was samych... - Anaria zerknęła kątem oka na Jaka, wychodząc z pomieszczenia.
Niechętnie podążyli za nią Claudia i tata.
- Jak się czujesz? - zapytał szeptem basior, podchodząc do posłania.
- Lepiej. Teraz już lepiej... - spojrzałam na wilka z pokorą - Twoja łapa...
- Nic mi nie jest. Mineet już ją opatrzyła. - uspokoił mnie samiec, prezentując swój starannie wykonany opatrunek, po czym znów skierował wzrok na mój pysk - Zielarka mówiła, że to nie powinno być nic trudnego, ale bolesnego owszem...
- Co masz na myśli? - zastrzygłam uszami, z nutką lęku w głosie.
- Mówię o operacji...
- Operacji?! - teraz to już podniosłam głos.
- Bella, spokojnie... - kojący ton basiora, na moment pozwolił mi odrzucić negatywne emocje - Twoja mama i Mineet musiały nastawić ci żebro. Jak widać, Jasper doszlifował swoje umiejętności w walce... - Jake zacisnął zęby, marszcząc przy tym brwi - Niech no jeszcze raz go tutaj zobaczę...
- Jake, spokojnie... - teraz to ja musiałam jakoś wyciszyć przyjaciela - Już dałeś mu nauczkę i jak mniemam, prędko tu nie wróci.
Jake?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz