poniedziałek, 5 marca 2018

Od Anarii do Jacka

Przechadzałam się po lesie, przyglądając się drzewom. W pewnym momencie, ujrzałam wierzbę, którą pamiętałam z pewnego wydarzenia, dokładniej momentu, gdy spotkałam Williama Rounders'a. przypomnieli mi się on i Susan, przy okazji przypomniałam sobie dzień w którym to dołączyłam do watahy, przygody przeżyte z Nilayem i Melindą, jak zjawił się Larry, Max, Jack, Shine... W pewnym momencie postanowiłam rozgonić myśli, ponieważ czułam kilka gorących łez na policzkach. Potrząsnęłam głową, odwracając się przy okazji od drzewa. Ruszyłam dalej, jednak i tam moje wspomnienia zostały przywołane - ujrzałam ,,powalone'' drzewo, trzymające się u góry innych drzew, w środku było praktycznie puste, a na pniu miało ciemny ślad po uderzeniu pioruna. To przywołało mi wspomnienia związane z Lassie... Potrząsnęłam głową na boki, odwróciłam się i pobiegłam nad rzekę. Jednak i tam znienacka wbiło mi do głowy wspomnienie, tym razem związane z Kelly... Po raz kolejny potrząsnęłam głową na boki, aby chwilę później ruszyć pędem w las. Po jakimś czasie zmęczyłam się. Byłam gdzieś...  W Dolinie Sun... No pięknie, Anaria! Tak się zamyśliłaś, że nie patrzyłaś nawet gdzie biegniesz!
W sumie, to dziwiło mnie że dobiegłam AŻ tutaj bez zatrzymywania się.
Kusiło mnie, aby zejść nad rzekę, jednak wiedziałam, że gdzieś tam może czaić się niebezpieczeństwo. W końcu doszłam do wniosku, że należałoby nieco uzupełnić płyny.
Wodę chłeptałam łapczywie, a tuż po napiciu się padłam na ziemię. Po jakimś czasie leżenia, usłyszałam za sobą znajomy głos.
- No proszę... Kogo my tu mamy? - zachichotała siostra.
- Shine! - uśmiechnęłam się. - Co ty tu robisz?
- Chyba raczej co WY tu robicie? - zaśmiał się Jack, podchodząc do nas.
- Dokładnie... - powiedziałam.
- Wybraliśmy się tu na mały spacer... A co u ciebie? - powiedziała siostra.
- Ech... Nic ciekawego... - powiedziałam przygryzając ,,wargi''

Jack?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz