sobota, 3 marca 2018

Od Genevieve CD Lucasa

Całą drogę do nory wspierałam się na boku Lucasa. Czułam się trochę niezręcznie. Dopiero mnie poznał, a pewnie już ma mnie za głupią niezdarę, ale starałam się o tym nie myśleć. Żadnymi słowami nie mogłam wyrazić jak bardzo jestem mu wdzięczna. Nora basiora [ahh ten perfekcyjny rym] znajdowała się niedaleko, więc już po chwili byliśmy na miejscu. Niepewnie wkroczyłam do jego świątyni.
- Rozgość się. - mruknął, więc klapnęłam gdzieś pod ścianą. Wilk poszedł rozpalić ogień, a ja nieśmiało obserwowałam jego czyny.  Dopiero teraz mogłam dokładnie przyjrzeć się mojemu wybawcy. Martwiło mnie, że jest tak bardzo chudy, jednak doszłam do wniosku, że to pewnie wina genów. Nie był zbyt umięśniony, lecz mimo to był dość silny. Jego piękne jasno brązowe oczy, wyrażały teraz ogromne skupienie. Po chwili ogień został rozpalony, a w norze zaczęło się robić coraz cieplej. Lucas usiadł niedaleko mnie i wpatrywał się w tańczące płomyki. Tak jak ja, nie był zbyt rozmowny, więc miło nam się razem milczało, jednak tym razem moja ukochana cisza, była dość niezręczna.
- Dziękuję Lucas. - odezwałam się po chwili.
- Nie ma za co... Yyy dziewczyno - mruknął. No tak... Jestem taką amebą, że nawet się nie przedstawiłam.
- Genevieve, ale możesz mówić mi Gen, ewentualnie topiąca się ameba. - uśmiechnęłam się w jego kierunku, na co basior wybuchnął śmiechem.
- Okay! Nie ma za co topiąca się amebo! - powiedział rozbawiony. Faktycznie brzmiało to dość śmiesznie, więc również zachichotałam. Po chwili spoważniałam, zastanawiając się jak mogę się odwdzięczyć. Niestety nie przyszło mi nic do głowy, więc zdobyłam się tylko na coś w stylu:
- Chyba nigdy w życiu nie dam rady odwdzięczyć ci się za uratowanie życia, ale pamiętaj, że zawsze mogę ci pomóc i zrobić coś dla ciebie. Mam u ciebie dość duży dług.
- Będę pamiętać - odpowiedział, patrząc mi głęboko w oczy. Przez moment zrobiło się niezręcznie, więc uznałam, że trochę nadużywam dobroci Lucasa i że chyba powinnam już iść.
- To ten... Ja się może będę zbierać - oznajmiłam, kierując się w stronę wyjścia.
- Nie wychodź! - krzyknął, natychmiast Lucas, jednak do chwili dodał - Bo wiesz... Jesteś jeszcze słaba i nie chcę mieć cię potem na sumieniu. Wypuszczę cię, gdy nabierzesz sił.
Po raz kolejny poczułam się ogromną wdzięczność. Sama nie wiedząc dlaczego podeszłam do basiora i mocno przytuliłam. Ten był chyba nieco zdezorientowany, ale również mnie przytulił.
- Dziękuję. - szepnęłam. - Dziękuję za wszystko!

Lucas?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz