czwartek, 1 marca 2018

Od Melindy do Bruna

Było już późne popołudnie i słońce powoli znikało z nieba zastępowane szarymi chmurami. Szkoda że zimą dzień kończy się tak szybko.
- Rilly! Harry! Wracajcie do domu! - zawołałam do brykających niedaleko szczeniąt.
Po pewnym czasie zobaczyłam dwie małe kulki biegnące w moją stronę.
- Mamo... Dlaczego nie możemy jeszcze się pobawić? - Riley popatrzyła na mnie błagalnie. Harry zrobił to samo.
- Biegaliście pół dnia. Myślę że na dziś już wam wystarczy. - uśmiechnęłam się do szczeniąt i odprowadziłam je do nory. Poprosiłam Nilaya żeby przypilnował dzieci, a sama poszłam na polowanie. Pobiegłam przez las. Znalazłam jedynie odciski racic na śniegu pozostawione prawdopodobnie przez sarnę, więc podążyłam za śladami. Niestety kiedy dotarłam do wzgórza trop się urwał. Wyczułam za to inny zapach. Zauważyłam że ktoś idzie w moim kierunku.
- Dzień dobry. - ukłonił się basior.
- Witaj Bruno. - uśmiechnęłam się do wilka.

Bruno?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz