niedziela, 4 marca 2018

Od Nilaya CD Melindy

Meli co sił w łapach biegła przed siebie, raz na jakiś czas raptownie skręcając. Przyznaję, wychodziło jej to całkiem zgrabnie (czego niestety nie można powiedzieć o mnie). Cóż, to zrozumiałe, że jest lepsza w tej dziedzinie. Krótsze, wyćwiczone łapy zapewniają jej lepszą przyczepność, nie to co te moje chude, długie patyki; no i przy okazji jest lżejsza. W pewnej chwili udało mi się ją dogonić. Zaledwie kilka centymetrów dzieliło mnie od wadery. Nieoczekiwanie partnerka wykonała wysoki sus, podczas którego dosłownie odbiła się od mojego grzbietu, po czym pobiegła w zupełnie innym kierunku.
- I co? Masz dość? - roześmiała się z szelmowskim uśmieszkiem.
- Nigdy! - warknąłem, zrywając się z miejsca.
Tym razem to ja skoczyłem, jednak Melinda znów okazała się być szybsza i zanim się obejrzałem, wpadłem pyskiem w jakąś zaspę śniegu.

Melinda?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz