niedziela, 19 listopada 2017

Od Anarii CD Larego

- Chodź Lary, zaraz pewnie wstaną. - Uśmiechnęłam się radośnie.
- Idę... A mamy coś do zjedzenia?
- Tak, zostało jeszcze trochę sarny. I nie wiem czy zauważyłeś, ale kiedy wyszedłeś na polowanie, na wejściu do ,,schowka'', zrobiłam pewnego rodzaju wejście. Chodź, zobaczysz.
- Serio? Nic nie zauważyłem... - Powiedział idąc w kierunku jamy.
Pokazałam mu wejście do schowka, przyczepiłam tam kawałek ,,drewna'' w taki sposób, aby można było otwierać i zamykać.
- Hmm... Pomysłowe... Dzieci same się tam nie dostaną. - Stwierdził.
- O to chodzi. - Zachichotałam. - Nie będą same tam wchodzić i broń Kiko się tam bawić...
- Prawda, jeszcze coś mogłoby na nie spaść, a my moglibyśmy nie zauważyć.
- Mniejsza już o to. Chodź! Zobaczymy co u dziewczynek. - Uśmiechnęłam się radośnie.
Weszliśmy do ich pokoju, ale ku naszemu wielkiemu zdumieniu, nie było ich na legowiskach!
- Gdzie one... - Powiedziałam przestraszona.
Lary czym prędzej pobiegł do pokoju ,,zabaw'' aby sprawdzić czy tam są. Ja instynktownie pobiegłam za nim, kiedy dotarłam, odwrócił tylko głowę w moja stronę, kiwając przecząco.
- A może... - Bezzwłocznie skierowałam się do naszej ,,sypialni''.
Instynkt na szczęście nie zawiódł! Były tam, leżały na naszym posłaniu.
- Cześć mamo, cześć tato! - Powiedziały hurtem.
- Cześć dziewczynki... - Powiedziałam uspokajając się.
- Cześć... - Powiedział Larry, pewnie czuł to samo co ja...
- Możemy wiedzieć, dlaczego nie było was w pokoju? Martwiliśmy się, że gdzieś wyszłyście same...
- Chcieliśmy pospać z wami, macie tutaj wygodniej... - Powiedział Claudia.
- Och, to zrozumiałe... - Stwierdził Larry.
- Mamo, tato... Kiedy śniadanko? - Zapytała Bella.
- Już zaraz. Lary, idź z dziewczynkami do ,,głównego'' pokoju. Ja pójdę po jedzenie do schowka.
- Ok. Dziewczynki, chodźcie. - Uśmiechnął się do nich Lary.
- Idziemy tato! - Powiedziały obie radośnie.
Ja skierowałam się w stronę schowka.
Przygotowanie śniadania nie jest trudne, tylko wziąć mięso, i tyle (poza otwieraniem i zamykaniem schowka).
- Jedzcie, będzie wam smakować. - Uśmiechnęłam się do szczeniąt.
- A wy? - Zapytała Claudia.
- My zjemy później, we macie się teraz najeść. - Larry zrobił pogodny uśmiech.
- Dobrze... - Przyznała Bella.
Po czym zabrały się za jedzenie, szybko niczym dwa grizzly.
***
- Teraz wy zjecie? - Zapytała nas Bella.
- My już jesteśmy najedzone. - Powiedziała Claudia kładąc się na ziemi.
- Anaria, ty zjedz pierwsza.
- Larry, jeżeli ja zjem pierwsza, nie starczy dla ciebie... - Powiedziałam zatroskana.
- Nic mi nie będzie. - Uśmiechnął się.
Mimo to, nie zjadłam wszystkiego, nie obchodziło mnie, że nadal czułam jeszcze lekki głód, Larry też musiał jeść.

Larry?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz