sobota, 18 listopada 2017

Od Anarii do Belli

Wstałam wcześnie rano, aby zajrzeć do pokoju szczeniąt.
Spały sobie spokojnie, na miękkich legowiskach. Larry miał wrócić lada chwila z polowania.
***
- Jestem! - Powiedział cicho Larry, kładąc na ziemi zająca.
- Ok, teraz tylko ,,przygotuję'' tego zająca,i zaczekamy aż szczenięta się obudzą.
- Ok, ja pójdę do ,,sypialni''. Chcę jeszcze troszeczkę pospać... - Odwrócił się ziewając.
- Dobrze...
***
Zając był gotowy, teraz tylko czekać...
Postanowiłam sprawdzić co tam u dziewczynek.
Ku mojemu zdziwieniu, zamiast śpiących kuleczek futra, ujrzałam patrzące na mnie małe, brązowe oczka.
- To wy nie śpicie? - Zapytałam zdziwiona.
- Nie, już wstałyśmy. - Powiedziała Claudia.
- I nudno jest spać, jeśli nie ma się fajnych snów. - Dodała Bella.
- A co wam się śniło? Opowiecie mi? - Usiadłam obok nich.
- Mi to się śniło, że jedliśmy sobie nad strumykiem, a na niebie świeciło duże, złote
słoneczko. - Uśmiechnęła się Claudia.
- A mi się śniło, że padał deszcz, a my siedzieliśmy w domu na posłankach i rozmawialiśmy. - Do-
-rzuciła Bella.
- To fajne sny! - Uśmiechnęłam się do nich. - A tak w ogóle, jesteście głodne?
- Tak! - Powiedziały obie entuzjastycznie. Zapewne wiedziały że śniadanie gotowe.

Bella?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz