W spiżarni ułożyłam zioła, które dała mi matka. Przy okazji wyjęłam z niej dwa uda jelenia, w końcu musiałam coś zjeść.
Po obiedzie ruszyłam na spacer po lesie. Obserwowałam naturę powoli budzącą się do życia, myślami błądząc po wspomnieniach. W pewnym momencie usłyszałam czyjeś dyszenie, także truchtem ruszyłam w kierunku dźwięku. Na miejscu okazało się, że dyszał szary wilk, basior dokładnie. Patrzyłam na niego z lekka pytającym wzrokiem, jednak starałam się aby nie wyglądał zbyt... chamsko?
Mike? ^^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz