Pożegnałam się z Leylą i wróciłam do domu. Pozostałą częśc dnia spędziłam już w domu z rodziną.
***
Był środek nocy. Obudziłam się. Gwieździste niebo lśniło nade mną. Siedziałam w swojej norze i czuwałam. Obserwowałam nocne życie lasu, wypatrując potencjalnego niebezpieczeństwa. Nie mogłam znaleźć sobie miejsca... Ciemne chmury zbliżały się w szybkim tempie. Po drodze zauważyłam też kilka rozbłysków. Zbliżała się burza. Mimo że mamy dopiero wiosnę, takiego typu zjawiska pogodowe są teraz możliwe. Patrzyłam jak zahipnotyzowana w ciemniejące niebo. Zobaczyłam że ktoś się do mnie zbliża, ale na szczęście był to tylko jeden z wilków z watahy.
- Dobry wieczór. - uśmiechnęłam się do wadery.
- O, cześć. - Leyla także się uśmiechnęła - Nie śpisz?
- Jak widać. Jakoś nie mogę spać... - westchnęłam.
- Ja też nie...
- Może wejdziesz? Będzie mi raźniej.
- No nie wiem... Nie chciałabym przeszkadzać...
- Wejdź, proszę. Nilay i dzieci i tak śpią.
Leyla?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz