Pobiegłem za Holly, merdając ogonem do każdego żywego stworzenia, które zobaczyłem. Wilczyca pokazała mi wszelkie zakamarki tego lasu i okolic, w skrócie opisując każde z miejsc. Ja natomiast zadawałem jej co jakiś czas pytania.
- Dlaczego to drzewo tak wygląda? - Spytałem, obwąchując pień pękniętego, być może trafionego przez piorun drzewa. Holly niechętnie zatrzymała się po raz kolejny tego dnia i zmierzyła obiekt wzrokiem.
- Bo tak. Możemy iść dalej? -
Spojrzałem na nią oburzony. Jak tak może? Zostawić taki rarytas sam sobie? Bez odpowiedzi?
- Nie, nie możemy. - Uparcie usiadłem na ziemi i zacząłem grzebać w ziemi. Nagle poczułem ukłucie, więc z piskiem podniosłem łapę. Zobaczyłem tam odłamek lodu, tkwiący w poduszce mojej łapy.
- Hooolllyyyyyy! - Zawyłem żałośnie, sprawiając, że ptaki zerwały się z drzew. - Ja uuuumręęęęę!
<Holly?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz