Po jakimś czasie skumałem, że odrobinę mnie poniosło. Nie no... mój głos jest odrażający, a Gen go słyszała...
Ale zaraz, cofam to; zasnęła. Wokół słychać było tylko śpiewy ptaków i delikatny szum wiatru. Zapach kwiatów i ciepłe promienie słoneczne, ogrzewające moje futro, dodawały klimatu. Przeturlałem się tak, aby być kawałek dalej od wadery (aby jej nie przeszkadzać), położyłem się na plecach, i zacząłem gapić się w chmury na pięknym, błękitnym niebie; odgadywałem kształty chmur.
Ach, niezmiernie brakuje mi w życiu osoby, która mimo wielu moich wad mnie kochała. Dla której mógłbym oddać całe swoje serce, a ona by go nie złamała... No ale, z takim wyglądem to se mogę jedynie pomarzyć.
Wracając do tematu, większość chmur miała niewielkie rozmiary, jednakże w każdej dostrzegałem jakiś kształt.
W pewnym momencie usłyszałem ziewnięcie. Czyżby Gen się obudziła?...
Gen? Wybacz proszę, że to takie dziadoskie :c
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz