- Niespodzianka! - zadeklarował dumnie.
- Mam się bać?
- Ależ skąd! Ze mną jesteś całkowicie bezpieczna! - wypiął dumnie pierś.
- No wierzę, wierzę - Zachichotałam.
Dalszą wędrówkę odbyliśmy w ciszy raz po raz przerywając ją krótką rozmową. Nie była to jednak niezręczna cisza. Tylko taka zwykła, która nikogo nie krępuje.
Poszliśmy między innymi na wzgórze, na którym kiedyś byliśmy i od którego wszystko się zaczęło.
- Dawno tu nie byliśmy. - powiedziałam.
- Heh, możliwe, możliwe.
Rozmowa zapewne toczyłaby się dalej gdybyśmy nie usłyszeli czyjegoś wołania o pomoc.
- Słyszysz to? - spytał.
- Tak. Chodźmy to sprawdzić! - zaproponowałam i pobiegłam truchtem za Aronem.
Węszyliśmy dość krótko i wytropiwszy małe coś, co wołało o pomoc odsunęliśmy łapą krzaki, a naszym oczom ukazał się mały, zaplątany w zarośla szczeniak.
- Trzeba mu pomóc... - skwitowałam.
Aron? Brakus wenus daje o sobie znać xd
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz