Ta chwila mogła trwać wiecznie... To ta jedyna, najpiękniejsza chwila mojego życia!
Poczułem też jak jedna, mała łezka szczęścia spłynęła po moim pysku.
A więc o to chodziło Mei tamtej nocy... w tym śnie...
W końcu odkleiliśmy się od siebie, patrząc sobie głęboko w oczy. Łzy praktycznie zniknęły, jednak oczy były nieco szkliste i błyszczące.
Zajęliśmy się rozmową, która zajęła nam sporo czasu. Gdy słońce już zaszło, a na niebie pozostała tylko jasna łuna, skierowaliśmy się do nory Max, gdzie to ostatnimi czasy i ja nocowałem. Teraz już chyba zostanę tu na zawsze... jeżeli oczywiście nie przeniesiemy się do mojej nory.
Ułożyliśmy się wygodnie na posłaniu, a Max wtuliła się we mnie. Czułem jej ciepło, i delikatne ruchy ciała gdy oddychała.
Po jakimś czasie usnąłem, i w sumie po raz pierwszy w życiu tak blisko Max...
~ Było ciepłe, słoneczne lato. Wraz z Max chodziliśmy po polanie, pełnej czerwonych maków. Oboje byliśmy bardzo szczęśliwi. Oczy Max błyszczały w słońcu, a jej sierść rozwiewał przyjemny, delikatny, chłodzący letni wietrzyk. ~
Sen był co prawda dość krótki. Obudziłem się w środku nocy - ciemnej, zimowej nocy.
Leżałem u boku Max, która to nadal spała.
Maxiii? :3
Sorki że tak krótko, ale serio się starałam ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz