Usłyszałem hałas, skały się osunęły....
- Bella! - ruszyłem w stronę sterty skał, nawet nie zwracając uwagi na ranę.
Gdy tylko tam dotarłem zacząłem przewalać skały na boki, jak tylko się dało. W końcu udało mi się ,,odkopać'' dziurę, dzięki której Bella mogła otrzymać więcej tlenu.
- Jake, twoja rana! - nawet nie zwróciłem uwagi na jej słowa, z całych sił pchnąłem największy głaz, który spadł aż na sam dół - w wodę.
Bella pospiesznie wyszła z pułapki, wskakując na coraz wyższe półki skalne.
- Zostań tu! Sprowadzę pomoc! - widziałem jak przyjaciółka rozpaczliwie próbuje dostać się na górę.
Zacząłem modlić się w myślach, prosiłem Moona, Leo i Kiko. Moona błagałem o jakąś radę, Leo o zagojenie się rany, Kiko o szczęście... Oczywiście pomyślałem też o Belli.
Po jakimś czasie usłyszałem bieg dwóch wilków - może to Bella z pomocą!
Belliś? Bardzo przepraszam że tak króciutko...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz