- Oh, dziękuję... Nie musiałeś naprawdę. - powiedziałam już nieco łagodniejszym tonem. Przyznam szczerze, że zrobiło mi się ciepło na moim skamieniałym serduszku. - Nie musiałeś... - powtórzyłam już ciszej.
Pewnie gdybym była teraz człowiekiem, to zarumieniłabym się nieco. Nie byłam przyzwyczajona do takich niespodzianek czy jakichkolwiek podarunków ze strony innych.
Uśmiechnęłam się szczerze, pierwszy raz od kilku miesięcy.
- Nie ma sprawy. I tak dużo dla mnie robisz więc no... Jestem wdzięczny. - mruknął pod nosem po czym ponownie rozłożył się na swoim legowisku kładąc głowę na ciepłym mchu. - Nudzi mi się to ciągłe leżenie w miejscu... - bąknął pod nosem.
- Eh, nie dziwię ci się. Mnie by już szlag trafił. - Pokręciłam głową z pobłażaniem. - Jeśli dobrze pójdzie, to jutro udamy się na krótki spacer. Do tej pory z twoją raną powinno być w porządku, po warunkiem że dzisiaj będziesz się oszczędzał. Zrozumiano?
- Tak jest kapitanie! - zamerdał delikatnie ogonem.
- No i to mi się podoba. - Puściłam mu oczko i usiadłam sobie niedaleko niego spoglądając na płatki śniegu, które powoli opadały na ziemię od razu się topiąc.
- Nie lubię zimy... - na moim pysku pojawił się lekki grymas niezadowolenia.
Aron? xd
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz