Tak więc nie zwlekając, ostrożnie przeszliśmy po kamieniach, a następnie wdrapaliśmy się na spory głaz, aby wejść w szczelinę stanowiącą wejście do jaskini. Przeczołganie się przez ciasny, wilgotny korytarz nie należy do rzeczy zbyt przyjemnych, ale nie zrażało nas to ani trochę.
***
- Ale tu ciemno... - mruknął basior, powoli przeciskając się między skałami, ale jego słowa zagłuszał szum przepływającej wewnątrz wody.- To już pewnie niedaleko... - stwierdziłam, spogladając na wprost - Chyba widzę wyjście.
Im dalej szliśmy, tym bardziej wzrastał poziom wody, co utrudniało wykonywanie kolejnych kroków.
- Jake... Tracę grunt pod łapami... - wyszeptałam odruchowo przebierając kończynami - Chyba będziemy musieli dalej przepłynąć ten odcinek.
Jake?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz