Jakiś spory kawałek ode mnie stała biała wadera, wyglądająca znajomo. Zaraz... to była... Bella....
Ostrożnie podążyłem za nią, tak aby mnie nie zauważyła, ani nie usłyszała.
***
Zaczęła chłeptać wodę ze strumienia. Gdy tylko skończyła, wyszedłem z ukrycia.
- H-hej Bella... - powiedziałem zbierając się na lekki uśmiech.
Belli?^^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz