- Tak tu pięknie... - powiedziałam spoglądając na męża. - Ogółem nie lubię zimy, ale to... Chociaż w sumie w porównaniu z tobą to pikuś... -lekko zamachałam ogonem, uśmiechając się promiennie.
Oboje usiedliśmy przy samiutkim brzegu, oparci o siebie nawzajem. Wręcz czułam bicie jego serca, i jego oddech.
Z każdą sekundą coraz mocniej czułam że chcę być tu z nim i tylko z nim, nie zważając nawet na to, czy ktokolwiek z rodziny na mnie czeka. Czułam jego bliskość, czułam olbrzymie uczucie.
- Jack?...
- Tak?
- Wiem że to nie jest odpowiedni moment ale... Jak uważasz, w jakiej norze zamieszkamy?
Jack?^^ Przepraszam że tak krótko...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz