- Jasne... - mruknąłem.
W głębi serca coś podpowiadało mi, iż Max przed chwilą zdawała się być zamyślona, a to raczej nie może być byle co. Jednak walcząc sam ze sobą, postanowiłem że nie będę się wtrącać - a może to jakieś zdarzenie spoza watahy, o którym nie wie żaden jej członek? Skąd w końcu miałbym to wiedzieć... jestem tylko członkiem watahy, nikim ,,super''.
Postanowiłem, iż prześpię się jeszcze trochę - może dobrze mi zrobi.
- Wybacz, ale ja się zdrzemnę... - powiedziałem spokojnym tonem głosu.
Skuliłem się odrobinkę, po czym zasnąłem.
~Siedziałem przy jeziorze aqua munda, wpatrzony w taflę. Nagle usłyszałem ciche wycie, dość smutne. Gdy pospiesznie się odwróciłem, ujrzałem Maxine, obserwującą mnie - a wzrok jej wyglądał jakby robiła to już jakiś czas. Nagle z jej ust wydobył się głos:
- Proszę, musisz dać radę... Poradzisz sobie...
Chciałem zapytać ,,Ale jak to?! Z czym?! Max, o co chodzi?!'', tyle że... nie zdążyłem. ~
- Aron, wszystko gra? - zapytała lekko zdziwiona Max, tym razem widziałem prawdziwą waderę...
- Tak, jest o-ok, a dla-dlaczego pytasz? - zapytałem zmuszając się na niewinny (krzywy) uśmiech.
- Machałeś łapą przez sen, położyłeś uszy po sobie i zacząłeś cicho skomleć. - stwierdziła.
Zrobiłem zdziwioną, a zapewne zarazem głupią, tym samym wręcz komiczną minę. Nawet we śnie tego nie zrobiłem... Chyba że zapomniałem o jakimś fragmencie?...
Max? :3 Sorki że tak troszku nudno XD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz