Prawdę mówiąc, nie spodziewałam się, że spotkam kogoś z watahy, a tym bardziej Jaka, o tej dość porze, aczkolwiek nie sposób zaprzeczyć, iż ucieszył mnie jego widok (choć pewnie me zachowanie, ani trochę na to nie wskazywało).
- Skoro jesteśmy sami, to może... - zaczął niepewnie przyjaciel, przedłużając słowo może.
- Tak...? - przechyliłam głowę w bok, zainteresowana jego jeszcze niedopowiedzianą propozycją.
- Chcesz iść na spacer? - wydusił z siebie z trudem Jake, nieświadomie zaciskając przy tym zęby.
- Jasne! - odparłam z entuzjazmem, wyprzedzając wilka jednym, długim susem -Dokąd pójdziemy? Chętnie powłóczę się dziś po lesie.
Jake?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz