- Dzień dobry... - ukłoniłam się, pokornie kładąc uszy po sobie - Przyniosłam coś na śniadanie.
- Dziękuję, Bello. - wilk posłał mi wdzięczny uśmiech, zerknąwszy kątem oka na zdobycz - To miło z twojej strony, że upolowałaś posiłek, ale damy sobie radę. Na pewno masz ważniejsze sprawy na głowie...
- Ależ nie... - przerwałam rozmówcy pospiesznie - Jestem młodą betą i to mój obowiązek troszczyć się o watahę.
Sama nie wiem dlaczego to powiedziałam, ale w obecnej sytuacji, tylko taki argument przyszedł mi do głowy... I całe szczęście, bo okazał się naprawdę skuteczny. Chciałam spędzić trochę czasu z przyjacielem, ale jego ojciec ewidentnie nie zdawał sobie z tego sprawy. Wątpię by miał do mnie jakieś uprzedzenia, więc nie powinien mieć mi za złe, jeśli zechcę popilnować Jaka.
Jake?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz