niedziela, 26 listopada 2017

Od Anarii CD Larego

Szczenięta bacznie obserwowały Larego, gdy ten polował.
Najpierw, począł się skradać. Później wyskoczył znienacka na króliki, złapał jednego za kark i zaczął ściskać. W końcu, gdy zdobycz ,,padała'' puścił.
- I tak oto, polują mistrzowie. - zachichotałam.
- Bardzo śmieszne. - zaśmiał się Lary. - Chociaż, fakt. Wilki polują jak mistrzowie, ale jeszcze zależy jakie wilki. - mąż posłał mi bystre spojrzenie.
- A kiedy my będziemy mogły zapolować? - zapytała zniecierpliwiona Claudia.
- Któregoś dnia... - uśmiechnęłam się posyłając dzieciom bystre spojrzenie.
- Mamo, czemu nie teraz?... - dopytała Bella.
- Jesteście jeszcze małe, za jakiś czas się nauczycie. Musicie nabrać więcej ,,wprawy''. Chociażby poprzez zabawę lub szkolenie które ja i mama zaplanowaliśmy... - nagle zakrył pysk łapą (specjalnie, mieliśmy to w planach).
- Szkolenie? - zauważyłam błysk w ich oczach kiedy wymawiały ten wyraz.
- Tak, zaplanowaliśmy wam pewnego rodzaju szkolenie. Oczywiście co jakiś czas, kiedy będziecie chciały, a my będziemy mieć czas, będziemy wyruszać w teren. Wtedy nauczymy was różnych rzeczy. Dokładnie dowiecie się kiedy już zaczniemy kurs. Planowaliśmy zrobić to jutro, i powtarzać codziennie. Chyba że warunki będą okropne... - spoglądałam co raz w błyszczące z podekscytowania oczka dzieci, a co rat to na Lerego.
- Ale teraz, proponuję zabrać zdobycz do jamy, zostać tam resztę dnia, a jutro wybierzemy się na kurs. Zgoda?
- Zgoda! - wykrzyknęły radośnie szczeniaki.
***
Zjedliśmy zdobycz, dzieci nie mogły się doczekać do jutra.
- Mamo, a gdzie jutro pójdziemy? - zapytała Claudia.
- Zobaczycie, to niespodzianka. - mrugnęłam do Larego jednym okiem.
- Tato, a co będziemy jutro robić na kursie? - zapytała Bella.
- Mówiliśmy, dowiecie się jutro. - zachichotał.
- Ale my chcemy teraz! - uparły się obydwie.
- Hej, spokojnie. Jutro się dowiecie. Nazwaliśmy to ,,kursem'', to po prostu taka ,,szkoła''. Uczycie się tam wszystkiego. Po jakimś czasie, zaczniemy chodzić na zmianę. A jeszcze później zupełnie mieszanymi ,,zespołami'', czasami w zupełnie innych porach. - uśmiechnęłam się promiennie.
- Ok... - odpowiedziały.
- A pobawicie się z nami? - zapytała Claudia.
- Hmm... Niech pomyślę... - Larry uśmiechnął się figlarnie w moją stronę, posyłając mi bystre spojrzenie. - Niech będzie!
Dziewczynki zaczęły skakać po domu, ganiać się, oraz się chować. Wszyscy dostaliśmy ,,bzika''.

Larry?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz