Gdy zrobiło się ciemno wyruszyliśmy.
- Pamiętaj. Kiedy dam ci sygnał... - niedokończył Nilay.
- Tak tak. Wiem, mam wyjść z krzewów... - pokręciłam głową patrząc na powtarzającego się męża - Możemy już iść dalej?
- Tak, już... - basior poszedł przodem.
Szliśmy bardzo powoli, żeby poruszać się jak najciszej.
- Tylko uważaj na siebie. - lekko trąciłam czubkiem ogona partnera po pysku.
- Bez obaw, ja zawsze mam plan. Wszystko przemyślane. - uspokoił mnie wilk.
Przez pewien czas siedziałam za drzewami i obserwowałam samca. Tylko jeden z intruzów stał na straży, reszta na szczęście spała.
Nilay?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz