Nagle, coś zaszeleściło w krzakach. Oczywiście, rodzice spojrzeli w tamtą stronę, a ja wykorzystałam chwilę ich nieuwagi:
- Psst... Riley, dzisiaj w nocy przed norami! - wyszeptałam na ucho przyjaciółce.
- Ok.. - odszepnęła.
- To tylko zając... - powiedziała mama węsząc. - Chodźmy dalej... - spojrzała na mnie srogo, a zawsze miała takie radosne, przyjazne spojrzenie...
Przy jamach rodzice pożegnali się wzajemnie (i wspominali o naszych szlabanach).
- Pa Riley... - powiedziałam kładąc uszy po sobie.
- Pa... - położyła uszy po sobie, po czym skierowała się w stronę jamy.
- Claudia, na co czekasz? Chodź! - ponaglił mnie tata.
- Idę... - weszłam do jamy niechętnie, spuszczając wzrok.
Weszłam do jamy, przed wejściem stała zniecierpliwiona siostra, merdała ogonem.
Kiedy skierowałam się w stronę pokoju, skakała nade mną i zadawała masę pytań...
- Claudia? Odpowiesz czy nie?
- Nie! - nie mogłam się powstrzymać, MUSIAŁAM krzyknąć, szlaban, wściekli rodzice, koniec zabawy, i siostra skacząca nad uchem...
Weszłam na swoje posłanie, ukratkiem odwracając wzrok do tyłu. Siostra stała w miejscu niczym kamień, patrzyła na mnie smutnym wzrokiem i uszami położonymi po sobie. Chwilę później odeszła wolnym krokiem ze spuszczoną głową.
Ja leżałam na posłaniu rozmyślając, niecierpliwie czekałam aż nastanie noc.
***
Nareszcie... Noc...
Wykradłam się po cichu z nory, podczas gdy Bella i rodzice spali.
Riley?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz