- Wow... Ale tu ładnie! - Powiedziałam spoglądając na poszczególne miejsca.
- To nic wielkiego... - Zawstydził się mąż.
- No ta jasne, nic wielkiego... Tylko duża, ładna nora, drewniana podłoga, dobry wystrój i takie tam... - Zażartowałam.
- Dokładnie! - Zaśmiał się.
- Larry?
- Coś się stało?
- Jestem strasznie zmęczona...
- Może chodźmy już spać?
- Dobry pomysł...
Ułożyliśmy się wygodnie na posłaniu, tuż obok siebie. chwilę później, już zasnęłam.
***
Rano obudziła mnie woń świeżego mięsa, węch mnie nie zmylił, obo leżał świeżo upolwany, dorodny zając.- To dla ciebie. - Usłyszałam głos Larego.
- Dziękuję... - Polizałam go po pysku. - Kochany jesteś...
- Nie ma sprawy... - Zawstydził się.
***
Nagle, ku zdumieniu Larego. Zaczęłam głośno skomleć.- Anaria, coś się dzieje?!
- B-b-b-boli! - Jęknęłam.
- Spokojnie jestem tu. - Starał się mnie uspokoić, chociaż sądząc po jego minie, był przerażony.
- Wiem... - Nagle syknęłam z bólu. - Pomóż mi!... Proszę...
Lary?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz