- Naprawdę mi przykro.
- Nie ma co...
- Jesteś pewien? - Starałam się mówić jak najbardziej zachęcająco.
- Chyba tak...
- No dobrze, skoro nie chcesz o tym mówić... - Przyznałam. - A co myślisz o ,,spacerze'' po polanie?
- Hmm... Myślę że jestem za. - Powiedział po namyśle. - Bardzo lubisz takie ,,spacerki'' po świecie? - Zaśmiał się.
- Bardzo śmieszne.... - Spojrzałam na niego figlarnie. - Tak, lubię. A Ty nie?
- Eee... - Nie wiem czemu, ale lekko się zawstydził. - Zależy...
- Od czego?
- Musisz o wszystko pytać - Znowu się zaśmiał.
- No... Najwyraźniej - Zachichotałam posyłając mu bystre spojrzenie.
- Chodź, może znajdziemy tu coś fajnego.
Na te słowa, zaczęliśmy kierować się w stronę najpiękniejszej (moim zdaniem) brzozy na polanie.
- Ładne są tutejsze brzozy, prawda? - Powiedziałam ,,na zachętę.''
- Całkiem... - Po tych słowach, odezwał wzrok od brzozy, i spojrzał prosto na mnie.
- Coś się stało? - Zapytałam po jakimś czasie lekko skrępowana.
- Nie, nic...
Jack?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz