Podszedłem ostrożnie do drzewa, o które oparty był jeden z intruzów. Mężczyzna stał nieruchomo spoglądając w mrok. Przyjrzałem się mu lepiej. Odziany był w długi, brązowy płaszcz i skórzane obuwie, zaś na głowie widniała ciemna czapka, bez wątpienia wykonana z futra jakiegoś zwierzęcia. To wystarczyło mi, by stwierdzić w jakim celu dwunożni zapuścili się aż tutaj.
- Psst... Nilay... - syknęła Mel wychyliwszy głowę zza drzewa - Patrz co znalazłam...
Wolnym, cichym krokiem podszedłem do partnerki.
- Zobacz, to strzelby... - żona podsunęła nosem broń pod moje łapy - Co robimy?
Melinda?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz