- Dziewczynki, chodźcie na obiad! - usłyszałyśmy znajomy głos.
Ciocia Anaria stała kilka metrów dalej. Na jej pysku widniał promienny uśmiech.
- Możemy się jeszcze pobawić? Proszę, mamo... - Claudia posłała dorosłej waderze błagalne spojrzenie.
- Spokojnie, jeszcze zdążycie się pobawić, ale jeść też trzeba. - wilczyca uśmiechnęła się pogodnie - No, chodźcie. Po obiedzie jeszcze możecie tu wrócić.
Niechętnie poszłyśmy za Anarią.
***
- To co? Możemy już iść? - z pośpiechem przełknęłam kawałek mięsa.
- Prosimy... Przecież już zjadłyśmy... - Claudia podobnie jak ja wyglądała na bardzo zniecierpliwioną.
- Dobrze, już dobrze. Idźcie... - Lary pokręcił głową - Tylko nie oddalajcie się za bardzo od legowisk.
- Dobrze! - przytaknęłyśmy jednocześnie.
- Bella, nie idziesz? - Claudia zerknęła na siostrę odrobinę zaskoczona.
- Ja narazie zostanę. Później do was dołączę... - odparła Bella pałaszując ze smakiem swoją porcję.
- Dobrze, więc idziemy tylko ty i ja. - Claudia uśmiechnęła się do mnie promiennie.
- Chodźmy! Ścigamy się do starego dębu? - wyprzedziłam waderkę, radośnie przy tym podskakując.
Claudia?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz