- Słyszeli nas?... - położyłam małe uszka po sobie, nasłuchując odgłosów z góry.
- Chyba nie... - zachichotała siostra, posyłając mi bystre spojrzenie.
- Może lepiej już wyjdźmy?
- Dlaczego? - mój komentarz najwyraźniej zaskoczył Claudię.
- Oni się pewnie o nas marwią... - westchnęłam wychyliwszy głowę z nory - Ej! Chodź tu. Nie ma ich!
- Nie ma?
Rozejrzałyśmy się spłoszonym wzrokiem po domu. Nie ukrywam, iż dopadła nas panika.
- Gdzie oni są? Mamo! Tato! - wołała Claudia, jednak bezskutecznie.
Zapanowała martwa cisza.
- Gdzie oni są?... - wyszeptałam ze łzami w oczach.
- Może wyszli na zewnątrz nas szukać?... - podpowiedziała siostra spoglądając w stronę wyjścia.
Niespodziewanie tuż za nami dał się słyszeć cichy szelest. Odwróciwszy głowę dostrzegłam siedzącą na posłaniu mamę. Tuż obok leżał tata. Przyznaję, ich wzrok zarówno mnie jak i Claudię początkowo przeraził. Sama nie wiem co jest gorsze. Szukanie rodziców, czy znalezienie ich tak wściekłych? Wyrazy ich pysków mówiły same za siebie. Zerknęłam kątem oka na siostrę, przełknąwszy ślinę.
- Mogę spytać gdzież to się podziewałyście? - jako pierwsza odezwała się Anaria.
- My... My właśnie... - jąkałam się podkulając ogon.
- Schowałyśmy się w tamtej norze... - wydusiła z siebie Claudia.
Obywie pokornie położyłyśmy uszy po sobie. Jeszcze nigdy w życiu nie było mi tak głupio.
Anaria?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz