Te słowa trochę mnie uspokoiły. Starsza wilczyca nie wyglądała zbyt wrogo - była to niska wadera o drobnej, szczupłej sylwetce i niebieskich oczach. Postanowiłam jej zaufać, jednak cały czas zachowywałam czujność.
- Tak, z chęcią poznam waszą watahę - rozluźniłam się.
- Dobrze - odpowiedziała mi - A skąd pochodzisz?
- Jestem z daleka... - westchnęłam - To długa historia... Trafiłam aż tutaj.
Najwyraźniej trochę posmutniałam, bo wadera jakby złagodniała.
- Macie jakiś wrogów? - zapytałam.
Wilczyca przytaknęła z powagą.
- Tak, są tu dwie inne watahy. Terytorium stada Hostis znajduje się tuż za drugim brzegiem rzeki.
- Tym bardziej cieszę się, że natrafiłam akurat na Ciebie.
Na moim pysku pojawił się niepewny uśmiech. Zamachałam ogonem.
Alfa również się uśmiechnęła.
- Zapraszam Cię do naszej watahy. Poznasz Nilaya - mojego męża, Riley - nasze dziecko i innych.
- Ok. Pewnie!
Wilczyca wydawała mi się bardzo przyjacielska.
Rozejrzałam się dookoła.
- A mogłabyś mnie najpierw oprowadzić po okolicy? Nie wiem, po których terenach mogę się poruszać i nikogo tu nie znałam, a od dwóch dni nic nie jadłam...
Melinda?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz