- Jasne! Chętnie! - Odpowiedziałam od razu.
Z początku nieco się wahałam, gdyż no... moja wcześniejsza natura i życie przez długi czas w samotności, niestety zrobiło swoje... Już nie byłam tak otwarta na innych jak kiedyś, aczkolwiek starałam się to naprawić.
- Cieszę się, no to chodźmy.
- Wiesz, jeszcze nie znam tak dobrze naszych terenów, więc prowadź.
- Dobrze. - Powiedziała z uśmiechem. - Na co chcesz zapolować?
- Hmm... Nie jem zbyt dużo, więc decyduj.
- Jeleń?
- Mi pasuje! We dwójkę będzie łatwiej. - mruknęłam pod nosem.
Takim oto sposobem dotarłyśmy do lasu zajęte miłą pogawędką. Przekroczywszy próg lasku nie mogłyśmy znaleźć tropu żadnego zwierzęcia. Trafiały się tylko jakieś zające i malutkie ptaki, na które chyba nie opłacało się polować...
- Mam! - wykrzyknęłam w końcu. - Chodź za mną. - powiedziałam spoglądając za siebie. - Tam jest, widzisz? - wskazałam łapą na nic nie świadomego jelonka, który skubał sobie trawkę zaledwie kilka metrów przed nami.
Melinda?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz