- Witaj Lary! - odezwał się znajomy, niski głos.
- O, to ty Nilay... - uśmiechnąłem się do brata - Cześć...
- Już po wszystkim? - zapytał basior zatroskanym głosem.
- Tak.
- Mineet wszystko mi dokładnie opowiedziała... - samiec usiadł na trawie obok mnie - Ciężko było, co?
- Oj tak, nawet nie wiesz jak bardzo... - spuściłem głowę wbijając wzrok w glebę - Bałem się...
- To normalne. Zdziwiłbym się gdyby było inaczej. Ja miałem dokładnie tak samo, ale wierz mi, że warto było czekać. - wilk odwrocił głowę w stronę swojej nory, skąd dochodziły szczenięce, radosne pokrzykiwania.
- Wiem o tym. Sam wciąż nie mogę uwierzyć, że zostałem ojcem... - stwierdziłem z pogodnym uśmiechem na pysku - Wreszcie mam rodzinę. Jest Anaria, Bella, Claudia, Riley, Shine, Melinda i ty, ale...
- Brak ci tu jeszcze jednej osoby, wiem o tym... - brat położył uszy po sobie - Pewnie ucieszyłaby się, gdyby mogła zobaczyć nasze maluchy...
- Jak myślisz, czy pisane jest nam jeszcze kiedyś ją spotkać? - zapytałem z nadzieją w głosie.
- Być może... - Nilay zamyślił się przez chwilę, po czym dodał z przekonaniem - Wydaje mi się, iż świat jest za mały. Kiedyś musimy ją spotkać.
- Chciałbym jeszcze zobaczyć Emily, choćby na moment...
- Wiem, ja też.
Wraz z chłodnym podmuchem wiatru, po karku przeszedł mi nieprzyjemny dreszcz.
- Może wejdziesz do środka? - zaproponowałem.
- Dziękuję, ale może innym razem. Wracam do Melindy i Riley... - po tych słowach basior skierował się w stronę swojej jamy.
- Lary?... - usłyszałem głos Anarii za swoimi plecami - Z kim rozmawiałeś?...
- Z Nilayem. Właśnie poszedł do domu. Pytał jak się czujecie. - odparłem spokojnym tonem - Dziewczynki jeszcze śpią?
- Tak. Jak dwa małe susły... - zachichotała Anaria.
Anaria?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz