Następnego dnia, obudziłam się czując buczenie w brzuchu. Dzieci jeszcze smacznie spały. Lecz kiedy spojrzałam ww stronę Larego... Nie było go...
Wstałam więc aby zobaczyć czy nie jest w innym pokoju.
- Larry? - nawoływałam aby nie zbudzić szczeniąt.
Przeszukałam całe mieszkanie, ale to nie znalazłam.
Postanowiłam wyjść z nory.
Na dworze był ostry mróz, mnóstwo sezonu, przynajmniej było bezwietrznie...
Nie zmieniało to faktu, iż było mi strasznie zimno...
Kiedy przejrzałam się po legowiskach, nie znalazłam męża. Sądząc po zapachu, nie było go też w ich okolicach.
Nagle zobaczyłam jak z nory wychodzi Nilay.
- Nilay! Mogę zająć minutkę?
- Jasne, o co chodzi?
- Widziałeś gdzieś Larego? Nie wiem gdzie jest, a w tym mrozie nie dam rady za dużo węszyć...
Larry?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz