- Dadzą sobie rady. Ty musisz odpocząć. - stwierdziła Melinda.
- Ale...
- Żadnego ale! - powiedziała szybkim tempem.
- Dobra... - położyłem uszy po sobie patrząc na ziemię.
- Subaru, kiedy będę mógł iść? - zapytałem.
- Jakiś tydzień, minimum.
- Co!? - wytrzeszczyłem oczy.
- Aron, a jakby to było coś poważniejszego? - zapytała ze spokojem w głosie wadera. - Poza tym, to tylko przybłędy...
- Niby i tak... Ale wolę bronić watahy...
- Młodzieńcze, nie chcę cie martwić, ale najprawdopodobniej zostanie blizna. Nie powinieneś się mocniej męczyć, to tylko przybłędy.
- Subaru, doceniam twoją pomoc... Jak najbardziej... Twoją też Melinda... Ale nie czuję się godnie z tym, że muszę tu być, kiedy ktoś jest w potrzebie...
Melinda?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz