- Spokojnie, zapewne udał się na poranne polowanie... - Nilay uśmiechnął się pogodnie, by nieco załagodzić sytuację.
Anaria zdawała się nie być do końca przekonana, co do jego wersji, niemniej jednak postanowiła wrócić do szczeniąt. Mój brat odprowadził ją aż pod sam dom.
- Lary! - wykrzyknęła wadera z przejęciem w głosie, widząc mnie w środku - Gdzieś ty był?!
Zmarszczyłem nos odrobinę zaskoczony jej reakcją na mój widok - Poszedłem po coś do jedzenia, zaledwie kilka minut temu. - wyjaśniłem ze spokojem, po czym dodałem - Szybko się zorientowałaś, że mnie nie ma...
- Bawi cię to? - warknęła z przekąsem wilczyca.
- Ależ skąd... - uśmiechnąłem się do parterki, starając się wymazać ze swego pyska zakłopotanie.
Anaria?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz