Nie było już promieni jesiennego słońca, było zimno, a na trawie osadzał się szron. Już w większości pogniłe, jesienne liście leżały na ziemi, szeleszcząc mi pod łapami.
***
Dotarłem na polanę. Byłem wręcz zachwycony jej pięknem... Wiadomo, spora leśna polana, pożółkła lekko trawa, liście. Ale coś w tym klimacie było takiego, że aż chciało mi się tu być.Była tam grupka szaraków, oraz inny wilk. Dokładnie wilczyca... Postanowiłem się przywitać.
- Cześć... - Powiedziałem grzecznie.
Ku mojemu zdziwieniu, wilczyca od razu odskoczyła w tył, podkulając ogon i szczerząc zęby.
- O-o-o-o-odejdź! - Powiedziała przerażona.
- Spokojnie, nie bój się... - Starałem się ją uspokoić. Skutecznie? Raczej nie...
- N-nie wierzę ci! - Wyjąkała, cofając się.
- Proszę, zachowaj spokój. Ja nie przyszedłem tu aby cię nastraszyć... - Mówiłem łagodnie. - Nie chcę krzywy dla żadnego z nas...
- N-napewno? - Zapytała. Zauważyłem, iż tym samym trzęsła się ,,odrobinę'' mniej. - Nie ufam o-obcym...
- Naprawdę, nie chcę ci zrobić krzywdy...
Maxine?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz