- Dobrze, łapiemy na trzy. Raz, dwa... Jack! - zezłościła się na mnie Shine.
- No co? - podniosłem głowę zdziwiony jej reakcją.
- Miało być na trzy.
- "Na trzy" to już by tutaj tej ryby nie było! - położyłem zdobycz przed waderą - Proszę.
- Ty ją złapałeś więc zjedz.
- Nie, ty zjedz.
- Nie jesteś głodny?
- Też pytanie! Ja zawsze jestem głodny!
- To czemu nie jesz? Ach no tak. Maniery... - wilczycę bawiła moja postawa.
- Mówiłem żebyś nie wypowiadała tego słowa... - wzdrygnąłem się na samą myśl - Chcesz to jedz.
- Skoro nalegasz.
***
Później złapaliśmy jeszcze kilka ryb.- No dobra przyznaję że teraz to już nawet ja jestem syty... - położyłem się pod drzewem bardzo rozleniwiony po jedzeniu.
- To była wyżerka... - śmiała się Shine.
- Jeżeli chcesz to możemy sobie robić takie spacery, a raczej pikniki częściej. - zaproponowałem.
Shine popatrzyła na mnie.
Shine?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz