- Zmęczyłam się, mimo iż mam całkiem dobrą kondycję... - Przyznałam cały czas dysząc.
- W sumie ja też... Chodź pokażę ci gdzie mieszkam... - zaproponowała.
Nie muszę chyba mówić, że się zgodziłam? Mogłoby być całkiem fajnie, więc nie miałam nic przeciwko. Zwłaszcza, że polubiłam Anarię.
Po kilku minutach drogi, która minęła nam na miłej rozmowie. W końcu dotarłyśmy do jamy Anarii i weszłyśmy do niej. Przy znam szczerze, że całkiem ładnie była urządzona. Dużo miejsca, a jednocześnie była tak przytulna, że sama chciałabym taką mieć!
Rozsiadłam się wygodnie w części gościnnej i czekałam, aż wadera do mnie przyjdzie. Niedługo potem wróciła i usiadła obok mnie.
- No to teraz możemy trochę odpocząc od tego wszystkiego! - Uśmiechnęła się co ja delikatnie, prawie niewidocznie odwzajemniłam.
Naprawdę dobrze czułam się w jej towarzystwie. Tak inaczej niż u nas w domu... Bo tam to był istny dramat i nie chciałam tego powtarzać...
- Fajnie się z tobą rozmawia - wydusiłam z siebie w końcu.
Anaria?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz