- Szybko! - zawołałem nieudolnie próbując się wydostać z lepkiego podłoża, które z każdym, nawet najmniejszym ruchem; coraz bardziej wciągało mnie na dno.
- Nie szamocz się tak! To nic nie da... - Mel spuściła głowę - To koniec. Nie wyjdziemy z tego...
- Mel, nawet tak nie mów! Damy radę! - spojrzałem na żonę zaskoczony jej komentarzem - Gdzie się podział twój optymizm i duch walki? Przebrniemy przez to razem, tylko musimy spróbować! Proszę, nie trać nadziei...
- Jaki masz plan? - wadera zerknęła na mnie ze smutkiem.
- Plan?
- Podobno zawsze jakiś masz...
- No bo mam... - zmarczyłem brwi, rozglądając się dookoła, po czym uśmiechnąłem się pod nosem - Chyba już wiem.
Melinda?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz