Mieliśmy szczęście. Pogoda dopisywała i zapowiadał się piękny, słoneczny dzień.
- Ach! Jak miło znów pobiegać! - westchnęła Melinda - Jakie dziś rześkie powietrze, prawda?...
- Owszem. - przytaknąłem odwróciwszy głowę w stronę dwóch sporych głazów.
- Co tam tak patrzysz? - partnerka rzuciła mi podejżliwe spojrzenie - Zaiste coś tam ukryłeś...
- Jeśli chcesz to tam podejdź. Sama się przekonasz... - odparłem obojętnie odracając wzrok na korony pobliskich drzew.
- To jakiś podstęp?
- Nie, skąd ten pomysł... - wciąż patrzyłem na świerki.
Długo nie musiałem czekać na reakcję ze strony Meli. Już po chwili, wadera znalazła się obok skał.
Melinda?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz