- Riley, Nilay! Jesteście tu? - Melinda stanęła przy wejściu do nory.
Zerknąwszy na mnie posłała mi pogodne spojrzenie. Jej spokój trochę dodał mi otuchy (przynajmniej na chwilę).
- Cześć mamo! - usłyszałem wysoki, piskliwy głosik.
Dobiegał ze środka jamy. Po chwili pojawiło się jakieś szczenię, niewiele młodsze ode mnie.
- Cześć, kochanie... - Meli trąciła córkę nosem - Chciałabym ci kogoś przedstawić... - wadera popatrzyła na mnie.
- Cześć, to pewnie ty jesteś Harry prawda? - przyszedł jakiś duży czarny basior, który początkowo trochę mnie przeraził.
- T-tak... To ja... - wyjąkałem nieśmiało i mimowolnie podkuliłem ogon.
- Chodźmy do środka. Strasznie dziś zimno. - powiedziała Melinda i weszliśmy do domu.
Riley?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz