Początkowo byłam nieco onieśmielona (niestety, tak już mam, gdy poznaję nowe osoby), aczkolwiek czas na wspólnej zabawie upłynął nam wyjątkowo miło. To dla mnie swego rodzaju nowość, bowiem nigdy wcześniej nie miałam do czynienia z basiorkami w moim wieku. W pewnym momencie, zmęczona przycupnęłam pod ogromną jodłą, gdzie udało mi się zaklepać maleńki skrawek ziemi.
- Mogę się dosiąść?... - odwróciwszy głowę, podniosłam wzrok na stojącego obok Bruno.
- Jasne, nie musisz pytać. - odparłam z lekkim uśmiechem na pyszczku.
Claudia i Bella wciąż przepychały się w śniegu.
- Mam cię! - rzuciła Claudia, przygniatając siostrę do gleby.
- One tak zawsze?... - zerknąwszy na mnie kątem oka, kolega zastrzygł uszkami.
- Tak... - zachichotałam, spoglądając na szczenięta turlające się w białym puchu.
Bruno?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz