Odwróciłem raptownie wzrok. Chyba wadera się tego nie spodziewała.
- A niech to! Zapomniałem! - jęknąłem.
- O czym? - Shine bardzo się zdziwiła i posmutniała.
- Chodź szybko. Muszę coś prędko załatwić.
- Dobrze... - wilczyca położyła uszy po sobie.
Spojrzałem na nią - Nie martw się. Wrócimy do tej rozmowy.
Shine pobiegła za mną przez las. Co jakiś czas się oglądałem, żeby sprawdzić czy ciągle za mną biegnie. Wilczyca patrzyła na śnieg pod łapami. Nie odwracała na mnie wzroku nawet na chwilę.
- Poczekaj tu chwilę. Muszę coś załatwić. - poprosiłem.
- Ok. - Shine nadal miała odwrócony wzrok w inną stronę, jakbym był jej teraz zupełnie obojętny.
A to ci sprawa. Uwierzyła. Tym lepiej dla mnie. Swoją drogą szkoda, że jednak przyszło jej tak łatwo uwierzyć w moją upozorowaną "obojętność". Pobiegłem za wzgórze pokryte śniegiem. Zniknąłem w tym momencie waderze z oczu.
- Shine! - wykrzyknąłem nagle.
Wilczyca szybko pobiegła w moją stronę - Co ty wyprawiasz? To nie jest śmieszne!
Zezłościłem ją trochę swoim zachowaniem. Zaraz potem zasłoniłem jej oczy.
- A teraz się odwróć i popatrz przed siebie. - powiedziałem z tajemniczością w głosie.
- Ojej! - Shine spojrzała na brzeg jeziora - Jak tu pięknie!
- Byłaś tak pochłonięta złością na mnie, a potem potrzebą ratowania mnie z rzekomych opałów więc... - uśmiechnąłem się chytrze tłumacząc to zajście - Nawet nie zauważyłaś gdzie jesteśmy.
- Ty chytrusie! - zaśmiała się wilczyca.
- Ale ale! To nie koniec atrakcji! Nie bez powodu cię tu przyprowadziłem!
- Słucham? Co chcesz powiedzieć?
- Shine Coldmist, jestem prostym, złośliwym, opryskiliwym i potwornie upartym basiorem. Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną? - spojrzałem wilczycy prosto w oczy.
Tego właśnie bałem się najbardziej. Czy wadera mnie zechce?
Shine?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz