Przebiegłam slalomem między drzewami płosząc przy tym dwa szaraki. Jednakże nie zwróciłam na to uwagi - moją uwagę przykuła sarna spokojnie stojąca sobie między drzewami parę skoków ode mnie. Owszem, mogłam spytać o pomoc w polowaniu kogoś ze stada, ale dlaczego nie zapytałam - nie wie nikt. Być może zamierzałam sprawdzić moje umiejętności łowieckie.
Sarna stała jak gdyby nigdy nic. Powolutku zakradłam się w jej stronę. Miałam nadzieję, iż się uda.
I udałoby się...
Nagle spośród krzewów dał się usłyszeć podejrzany szelest. Przerażona sarna uciekła w popłochu.
- Przepięknie. Oczywiście szczęście zawsze mi sprzyja... - warknęłam ze złością odwracając się w kierunku miejsca, z którego wydobył się szmer liści.
Poczłapałam niechętnie w kierunku tego dźwięku.
Była noc więc człowiek pewnie by mnie nie zauważył, mam nadzieję... Ale ludzi tu nie powinno być, prawda?
Zastygłam bez ruchu. Błysk. Migoczące iskierki powstałe przez światło odbite na oczach zwierzęcia.
Podążyłam za tajemniczą postacią w głąb lasu.
- Czekaj! Nie zrobię ci nic złego! Wróć proszę! - lecz na marne moje wołania niesione echem po lesie.
Zaraz... echem...
Zatem postać mnie usłyszała.
Powolutku podążyłam za tropem wilczych łap zostawionym na ziemi. Wyglądało na to iż postać się zatrzymała.
- Cześć... - powiedziałam niepewnie widząc parę kroków przede mną podejrzliwie patrzące dziwne pomarańczowo-czerwone oczy. Po zapachu wyczułam, że to wadera. Stojąca przede mną wilczyca była niewysoka, ale miała długie łapy oraz czarno-szarą sierść z domieszką brązu i wyglądała na kilka lat starszą, więc miała nade mną przewagę.
- A ty kto? - zapytała mierząc mnie podejrzliwym wzrokiem.
- Ja? W sensie że?
- Kim jesteś? I czego ode mnie oczekujesz?
- Lassie jestem... i wilkiem...
- Dobra, nie jąkaj się tak! Jesteś tu nowa?
- Nie, mieszkam tu od jakiegoś czasu. Znaczy nie sama... z watahą...
- Z tą watahą?
- No tak, zamieszkującą te tereny. A ty?
- Nazywam się Kelly. Aż dziwne, że pierwszy raz cię widzę... Bardzo dziwne... Zostałam przyjęta do tej watahy całkiem niedawno. Jestem strażnikiem. A ty?
- Czatujący...
Westchnęłam z ulgą. Wilczyca jakby złagodniała i wydawała mi się teraz... hmm... mniej "straszna"?
- No dobrze. Fajnie cię spotkać Kelly...
Kelly?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz